Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2015
„Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa” - słowa św. Hieronima, człowieka, który ostatnie lata swojego życia spędził w grocie obok miejsca narodzenia Chrystusa. Jeden z prekursorów, by Pismo Święte było czytane przez każdego. To on, tłumacząc je na współczesną jemu łacinę, chciał zachęcić każdego do zbliżenia się do Świętych Słów po to, aby bliżej być z Bogiem. A dziś, gdy mogę czytać Pismo Święta w każdym już prawie języku… nieraz w narzeczach plemion o których istnieniu mogłem nie słyszeć… ile minut w ciągu dnia… tygodnia… miesiąca poświęcam na to, by sięgnąć po Księgę Życia.  W świecie nadinformacji, w świecie twittera, facebook’a innych otaczających mnie źródeł danych…  czy mam ochotę sięgnąć po Pismo Święte? Czy ten tekst brzmi jak wyrzut? Pewnie tak… ale właśnie tak miał zabrzmieć!  Do tego wzywa Święty Patron dnia - Hieronim. Wzywa do tego, bym poznawał coraz bardziej swego Zbawiciela. Życie jest ciężkie?  Zapracowane?  Z ago

jestem bogaty...

Czy zakonnik powinniem zdobywać się na takie wyznania? A gdzie ślub składany u początku drogi zakonnego życia zobowiązujący do życia w ubóstwie.   Jestem bogaty i nie wstydzę się tego… !   Skąd ta myśl i to wyznanie? Dzisiejsza niedziela upłynęła w towarzystwie misjonarza z Zambii. Salezjanina, który na kontynecie Afrykańskim spędził już 30 lat życia, połowę swojego i prawie całe kapłańskie.  Zadał nam proste pytanie: czy jadłeś dziś chleb? proste śniadanie?  jesli tak to jesteś bogatym człowiekiem - kontynuował.  Ktoś powie bazowanie na uczuciach. Wzbudzanie współczucia. Ale myślę że w naszym zachodnim, jakże konsumpcyjnym społeczeństwie utraciliśmy zdolność dostrzegania małych, drobnych rzeczy tworzących naszą bezpieczną i wygodną rzeczywistość. Kiedy je zauważamy?  Wtedy, kiedy je tracimy.  I nie chodzi teraz o to, by przestać zabiegać o to co ułatwia życie. Przestać korzystać z tego co niesie rzeczywistość, miejsce w Europie czy Świecie, tam gdzie jestem i

wędrowanie...

Minęły już dwa tygodnie...  kiedy wróciłem z drugiego Camino w swoim życiu...  Jakie było?  Chyba do końca nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, bo chociaż wędrówka po szlakach Portugalii i Hiszpanii rzeczywiście się skończyła to Camino chyba wciąż trwa.  Trwa w przemyśleniach, w przebytej drodze, w wyciąganych wnioskach, wiszącej na ścianie drugiej Compostelce.  Co dało, te tylko lub aż przebyte 120 km, w  ciepłej Portugalii, mglistej Galicji. Na asfaltowej drodze i leśnej ścieżce? Czy warto było tachać ten ciężki plecak i stawiać krok za krokiem?  Warto było i wiele dało... Nie ostatnie to moje Camino.  Niech odpowiedzią, a zarazem zachętą by ruszyć w drogę... w drogę przez życie będzie to co poniżej. Wędrowanie   Szary, duży plecak Dwa kije i buty Kilometry drogi ... Krok pierwszy na szlaku  Do celu przybliża  Jak bedzie droga?  Czym wszystko przewidział.  Brzask poranka, Mgła nad łąka, Cichutki pisk ptaków, Wszystko budzi sie

prowadzić do Boga...

Fragment Ewangelii św. Marka (Mk 7,31 -37) opisuje kolejny cud Jezusa, tym razem uzdrowienie głuchoniemego. Nic nadzwyczajnego jeśli chodzi o zachowanie Jezusa. Człowiek w potrzebie, cierpiący, niemy, głuchy i Jezus wypełniający proroctwo Izajasza: "oczy niewidomych przejrzą, uszy głuchych się otworzą". Boża miłość do człowieka. Dokonał się cud. Dziś chcę zwrócić uwagę na tło dokonanego przez Jezusa cudu. Głuchoniemy zostaje przyprowadzony do Jezusa. kto go przyprowadza? dlaczego go przyprowadza?  ktoś kto Jezusa znał, ktoś kto wiedział i wierzył, że Jezus może pomóc.  Słuchając jutro tej Ewangelii. Pomyśl kiedy ostatnio przyprowadziłeś kogoś do Boga, bo wiesz, że On może pomóc. I pomódl się za tych, którzy Ciebie do Boga przyprowadzili.  Wspólnota tak bardzo ważna w dzisiejszym wy-indywidualizowanym świecie. Zatroszcz się o nią.  Dobrej niedzieli. 

każdy koniec to początek czegoś nowego...

Skończyły się wakacje, urlopy.... na dworcach, lotniskach w ostatnich dniach tłok,  wielu wracało...  Wróciłem i ja...  do osnutej chmurami Irlandii, wróciłem do siebie... Wróciłem też tu, na stronę Ad-hoc...  nie było mnie cały sierpień. Z perspektywy pustego bloga, stracony czas.  Z  perspektywy wakacyjnych spotkań i przeżyć  czas pełen dobrych owoców. Ten czas się skończył, trochę smutno, że tak szybko ale przecież każdy początek to coś nowego. z nowymi siłami w nowy czas... już niebawem kilka refleksji z przebytego Camino, a potem to co zawsze... Refleksja Ad-hoc do otaczającego mnie świata Dziś jedna rada: na każdy koniec patrz jak na początek czegoś nowego. Nie jest to proste, ale to perspektywa, która ułatwi przeżywanie codzienności życia.